á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Pytanie, jedno z wielu, jakie nasuwa się po lekturze przejmującego reportażu o codziennym życiu za kratami, nieznanym przecież większości obywateli. „Pudło. Opowieści z polskich więzień” ma bezcenny walor autentyku, zestawionego z przepisami zawartymi w kodeksie karnym wykonawczym. Tom powstał w oparciu o rozmowy w kilku zakładach karnych z osadzonymi, na krótko lub na dożywocie, za niebłahe czyny, w tym zbrodnie. Pozyskanie zaufania rozmówców, namówienie ich do zwierzeń zapewne nie było łatwe, choćby dlatego, że tu trzeba przywdziać maskę – opowiada jeden z więźniów. – Maskę twardziela, gościa nieugiętego, który twardy kark ma. (…), bo najsłabsze ogniwa są szybko wyłapywane i mają trudno.Takiej maski nie można zdjąć. Udało się to młodej autorce – Ninie Olszewskiej, córce emerytowanego funkcjonariusza służby więziennej. Od dziecka bywała ona w różnych zakładach karnych, poznała je od tej drugiej strony, ba – jak wspomina w jednym z wywiadów – na wakacjach z rodzicami zatrzymywaliśmy się czasem na noclegi w kryminałach. To były lata 90. Korzystaliśmy z pokoi gościnnych dla konwojentów.
Po latach zdecydowała jako dziennikarka opowiedzieć o więziennej normalności, starości, relacjach z rodziną, o zajęciach, pracy. Powstał obraz życia codziennego człowieka zamkniętego w polskim więzieniu w końcówce drugiej dekady XXI wieku. W przeludnionych zakładach penitencjarnych: o celach z najniższym w Europie metrażem na 1 osobę (3 m2), w 50% pozbawionych dostępu do ciepłej wody, z wieloma ograniczeniami urągającymi godności w sferze intymności i ryczałtem żywieniowym w wysokości 4 zł dziennie (2018) dla jednego więźnia, dorosłego mężczyzny. Mniej byłoby niehumanitarnie, dodaje autorka reportażu, skrupulatnie podliczając wydatkowane na utrzymanie krajowego więziennictwa koszty z budżetu państwa i funduszy unijnych, z których większość – poza wynagrodzeniem dla służb – dotyczy utrzymania osadzonych: jedzenia, opieki zdrowotnej, kosztów budynków. Ale warunek jest jeden: musi być tanio – dodaje Olszewska. Stąd zapewne biorą się skargi więźniów, najwięcej na działania służby zdrowia. Szwankuje również sposób zagospodarowania czasu osadzonych – sam fakt bycia aktywnym jest dla nich ważny, skoro codzienność w celi to wszechogarniająca nuda, zaś praca – płatna i darmowa – bywa zajęciem dostępnym dla niespełna połowy wszystkich więźniów! Ci, którzy pracują za wynagrodzeniem, mogą spłacić alimenty albo komornika, pozostaje im z tego 20%. Inni muszą liczyć na wsparcie bliskich. Bo dzisiaj w więzieniach największym problemem są pieniądze. Podobno to ci, którzy je mają, rządzą. A nie grypsera, zauważa Olszewska. Szacunek za kratami rozdzielany jest jednak według stażu odsiadki, a nie wieku osadzonego.
Dla części z nich sposobem na nudę są książki z więziennej biblioteki, w 2018 wypożyczono ich tam średnio dziesięć na osobę. Ale księgozbiory są dość stare, środki na zakup nowych książek ograniczone, a darowizny bywają mało wartościowe. Na dodatek, jak skupić się na czytaniu, kiedy w wieloosobowej celi każdy robi coś innego (stopery nie działają), występują też problemy z prądem, na którym zakłady karne oszczędzają. To przykład upokarzania, czego finalnym świadectwem jest moment opuszczania więzienia. Nie ma żadnej pomocy ze strony państwowych instytucji – opowiada jeden z byłych osadzonych. – Wypuścili mnie na ulicę, dali dwadzieścia złotych, chociaż mówiłem, że jestem bezdomny. Inny zaś dodaje: Wychowawca penitencjarny powiedział mi wprost, że zakład karny nie pomoże, że liczyć mogę na rodzinę i na siebie. W 2018 roku w 120 polskich więzieniach i aresztach śledczych przebywało średnio nieco ponad 74 tysiące kobiet i mężczyzn… Piotr Wasilewski Biblioteka Kraków